2008/08/22

Hadron Physics Summer School 2008


Aby lato nie upłynęło zupełnie bezproduktywnie pojechałam z koleżanką i grupką nowych znajomych z Krakowa na Szkołę letnią do Bad Honnef (Niemcy).
Aby wycieczce nie brakowało emocji rozpoczęło się od 9 godzinnego opóźnienia naszego samolotu lini WizzAir, które spędziliśmy na Pyrzowickim lotnisku. Wniosek tylko jeden - nigdy więcej podróży z WizzAir'em. Tym samym podróż która miała się zakończyć przed zmrokiem, mocno po zmroku sie rozpoczęła, bo o północy. Dolecieliśmy na ok 2:30 do Koloni, tam na szczęście młodzi koledzy, z którymi integracja szła nam jak po grudzie początkowo powiadomili kogo trzeba i Pan Profesor przyjechał po nas busem na lotnisko :) Dalej było już tylko lepiej.
Tydzień spędziłyśmy w uroczym, starym budynku miejscu nad Renem.
Niestety niemal cały tydzień w budynku bo z drugiej strony na brak pracy nie mogłyśmy narzekać. Od rana (od 9 rano) wykłady do 12, o której następował ten śmieszny dla mnie niemiecki lunch, wielkości całkiem sporego polskiego obiadu. Później albo dalsza praca w grupach albo dalsze wykłady. Dla rozrywki wybraliśmy się na wycieczkę na bobliską górkę, z której własnie taki piękny widok na Ren można uchwycić


i zwiedzaliśmy temat naszy prac czyli synchrotron COSY w Forschungszentrum Juelich. Tu na zdjęciu detektor TOF. Ostatnim punktem Szkoły letniej były prezentacje pracy kolejnych grup i choć mi osobiście pozostał po nich niesmak, należy zapomnieć.

Wyjazd należy zaliczyć do udanych, znalazł się również czas na spotkanie ze znajomymi doktorantami, będącymi na stypendiach w Juelich (Niemcy) i może trochę milczące, ale ostatecznie miłe spotkanie nad pysznym kebabem, zakończone lampką słodkiego wina :)
Podróż powrotna już nie dramatyczna, z którką wizytą na tarasie widokowym w Koloni, przy pięknej pogodzie. Start nieznacznie opóźniony, bo czym jest godzina ;). Lądowanie w deszczowych Pyrzowicach, ale mąż z różą w dłoni i ze swoim ogromem radości i szczęścia wlał w moje serce samo słońce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz