2009/12/21

Papuzie jajo


Tytuł mówi sam za siebie. Jedna z naszych papużek, zwana Igorem, dopuki nie okazało się że jest dziewczynką, więc raczej Igorką, zniosła jajo. Po jej zachowaniu widać było że nosiła się z takim pomysłem od jakiegoś czasu, sprzątała piasek w klatce, jakby moszcząc miejsce no i jest jajo. Niestety ponieważ obie papużki, które mamy to samiczki, bo już Igorka miała być męskim towarzyszem pierwszej papużki (bezimiennej) - taka znajomość zwierząt sprzedawców w sklepach zoologicznych, to nie mamy szansy na wyklucie papużki. Jajo z resztą od razu zostało porzucone i żadna z papug nie wykazuje nim zainteresowania.

2009/12/14

Azalia


Zakwitła moja domowa azalia. Oczywiście popełniłam wobec niej kilka błędów pielęgnacyjnych, była przelewana, chciałam ją też zapleść, aby przyjęła bardziej formę drzewka i to nie wyszło jej na zdrowie. Jakiś czas temu straciła bardzo dużo liści i w ogóle marniutko wyglądała, ale mamy to już za sobą. Azalia dostała nowe, lepiej nasłonecznione miejsce i właśnie przepięknie kwitnie.

2009/12/03

Earthen Glow Minerals 2

Debiutując grudniowo - Earthen Glow Minerals, już część 2. Tym razem trochę pielęgnacji i mineralnych cieni i róży.

Deep Hair Conditioning Cream - przyznam, że dużo oczekiwałam po tej odżywce. Na początku ma bardzo intensywny zapach i jest również bardzo gęsta. Ponieważ moje włosy dzielnie znoszą niespłukiwanie masek, więc liczyłam że i z tą odżywką tak się uda - niestety nic z tego. Po niespłukaniu włosy były jak strąki. Drugie podejście zrobiłam więc ze spłukiwaniem odżywki już w umywalce, fakt nie przyłożyłam się do tego znacznie i również miałam strąki z włosów. Ostatni patent jaki wymyśliłam to nałożenie odżywki przed myciem, na zmoczone tylko włosy, a później zmycie odżywki szamponem. Póki co działa, tylko nie wiem ile z odżywienia zostaje. Ta odżywka tym samym nie zostanie moją ulubioną.

Rhassoul & Maroccan Clay cleansing bar - to mydełko zebrało bardzo pozytywną opinię mojego mineralnego guru - Cathy więc i ja zapragnęlam je wypróbować, ale puki co prezentuję tylko jego rozmiary, bo nadal jest zafoliowane, a ja zużywam żele do mycia Joppa.

Minerały:

Primery i pudry. Liczę że napisy są czytelne. Pierwszy z lewej Lightly Tinned jest pierwszym minerałem, z którym się spotkałam, który pachnie. Zapach ma delikatnie ziołowy, ale przyjemny. Należy do raczej rozświetlających pudrów (do stosowania pod podkład i jako wykończenie makijażu). Soft Focus w obu wersjach kolorystycznych: golden i transparent daje satynowe wykończenie. Puder ryżowy jest natomiast świetnym primerem, ale też doskonale służy do poprawek makijażu w ciągu dnia.

Róże, które posiadam nieco ze sobą kontrastują. Brzoskwiniowy Peaches & Cream i niemal fioletowy Grapevine.











Na koniec cienie:
Sparkling Green Tea jest właściwie delikatnym pistacjowym odcieniem ze złotymi drobinkami. Właściwie zieleni w nim niewiele, może na jakiejś bazie udałoby się podbić kolor, ale i tak byłby chyba głównie jako złoty widoczny.
Green Tea jest zielono-niebieski, co jest mało widoczne na zdjęciu. Kolor również bardzo pastelowy.
Gem Eye Col' jest właściwie wrzosem ze srernymi drobinkami.
Dwa ostatnie Lake Tahoe i True Black są linerami. Drugi, jest po prostu czernią, natomiast Tahoe Lake to przepiękny, głęboki odcień chabru.

2009/11/25

Joppa Minerals

Jako kontynuacja poprzedniej notki o pielęgnacji firmy Joppa Minerals. Tym razem moja skromna kolekcja minerałów tej firmy.
I. Podkłady

Zaczęłam od tych ciemniejszych: medium light i medium w odcieniu określonym przez firmę numerem #1. To odcień z tonami różowymi - dzisiaj już wiem że zdecydowanie nie dla mnie. Po krótkich testach myślę że najbardziej odpowiadającym mi kolorem z Joppa jest Lightest #2. Tym samym kolorystyka tej firmy sprawia na mnie wrażenie że zaczyna się od ciemniejszych kolorów.




II. Korektory i pudry
Mam porównanie zielonego korektora z korektorem Perl Mint EDM i ten Joppa jest zdecydowanie bardziej pudrowy i sypki a i kolor wydaje mi się ma mniej nasycony.


III. Róże
Używam oczywiście wszystkich. Jedne zamówiłam w zestawie próbkowym, inne dostałam jako gratisy od wizażowych koleżanek, za co bardzo dziękuję.


IV. Cienie
Oba otrzymałam od firmy Joppa Minerals jako gratisy.
South Pacific jest na pograniczu zieleni, niebieskości i szarości. Ma bardzo dużo drobinek wręcz brokatowych, trochę za dużych. Na razie jedyne zastosowanie dla niego jakie znalazłam to robienie kresek, ale może z szarością byłoby ładnie?
Snow Angel jest już znacznie bardziej uniwersalnym cieniem, bo to bardzo blady róż. Nadaje się do rozświetlenie łuku brwiowego i w wielu innych połączeniach pasuje. Ma drobinki ale maleńkie, pięknie skrzące.

2009/11/18

Naturalna Pielęgnacja

Zaraz po zainteresowaniu się minerałami w oczywisty sposób przyszedł też temat naturalnej pielęgnacji. Zaczęło się od wspaniale matującego pudru bambusowego, sprzedawanego przez Biochemię Urody. Później nikła jeszcze cały czas wiedza o tym jakie to niedobre dla naszej skóry składniki czają się w drogerynych kremach, tonikach, szamponach itd. Zaczęło się od SLS'ów, szkodliwych wysuszających, uczulających. Przy mojej mało problematycznej cerze nie odczułam specjalnie ich negatywnego działania, ale jeśli może być lepiej, zdrowiej to należy iść tą drogą. Zrobiłam przegląd łazienki i szampony wszystkie, ale też balsam do ciała CaliVita, firmy która promuje się na taką zdrową, ze składnikami roślinnymi. Terefere. Wizażowy wątek o kosmetykach bez SLS'ów znajduje się tutaj. Obecnie używam już tylko kosmetyków naturalnych, a i Mamy paznokcie stawiam na nogi roztworem keratyny. Sklepy do których po "nawróceniu" w pierwszej kolejności uderzyłam to wspomniana Biochemia Urody i Mazidła, ale jest ich wiele, wiele więcej m.in Ecospa, Naturalis czy ZróbSobieKrem. Przyjazne ceny zachęciły mnie też do wypróbowania kosmetyków firmy Joppa Minerals, którą do tej pory znałam jako producenta kosmetyków mineralnych. I w dzisiejszym wątku próbki ich kosmetyków pielęgnacyjnych.
Na początek maseczki:

Jednokrotnie użyłam obu. Na pierwszy ogień poszła szaro-bura i ostro piekła mnie twarz przez pierwsze minuty. Nie umiem nawet określić czy bardziej rozgrzewała czy chłodziła - piekła. Po jakimś czasie pieczenie ustało, maska prawie zaschła mi na twarzy, ale po zmyciu cera była bardzo gładziutka, a zaczerwienień żadnych nie było. Maska czerwona była łagodna jak kremik, nic nie piekło, nie szczypało, ale też po zmyciu jakiegoś super efektu nie zauważyłam.

Część druga: tonik, serum, olejek i żele myjące

Sweet Orange & Tea Tree Toner - jest w świetnym pojemniczku z atomizerem. Zapach ma bardzo intensywny i nie kojarzy mi się ze słodkimi pomarańczami, może z drzewem herbacianym? Na razie użyłam go kilkakrotnie i jakiś cudownych rezultatów nie widzę, ale jak zużyję do końca i zmieni się ta opinia to z pewnością uzupełnię.
Retinol Plus Serum - serum stosuję na noc, ma bardzo płynną konsystencję, szybko się wchłania, zostawia warstewkę taką pudrową na skórze. Mam wrażenie minimalnego ściągnięcia, może to efekt liftingowy?
Red Strawberry Seed Oil Na tą recenzję trzeba poczekać, zaach przyjemny, choć truskawki w tym zapachu trzeba się trochę dopatrzeć.
Acne Fightening Face Wash Ten żel zużyłam w pierwszej kolejności, głównie z powodu pękniętej buteleczki. Tym samym użyłam go zaledwie kilka razy. Makijaż zmywał bez problemu, ale niestety pozostawiał ściągniętą skórę, może nie wysuszoną, ale z nieprzyjemnym uczuciem ściągnięcia. Niestety chyba wszystkie moje opinie będą podobne, bo nie pamiętam żelu do mycia twarzy który by mi nie ściągał jej po myciu.
2in1 cleanser Używam zawartości niedziurawej buteleczki już ponad tydzień (1 dziennie), więc jej niewielki rozmiar nie oznacza małej wydajności. Makijaż róznież zmywa dobrze, pieni się standardowo, nie ma zapachu. Skórę ściąga, choć chyba mniej niż poprzednik.
Glycolic Facial Cleanser Tu miejsce na opinię :)

Część Trzecia: kremy

Perfecting Eye Creme Kremik konsystencji masełka. Mięciutki, bezzapachowy, maślany, a do tego szybko się wchłania i można zaraz robić makijaż. To jeden z kosmetyków, które z tej serii naprawdę mi się spodobały.
Green Tea & Tea Tree Kremik o zapachu lekko cytrynowym. Moja ulubiona konsystencja kremowa, a nie za ciężka. Zupełnie nie ma nic wspólnego z żelową emulsją. Co do wchłaniania to robi to szybko, ale zostawia minimalną tłustawą warstwę, choć w zrobieniu makijażu w ogóle to nie przeszkadza, a czuję że skóra jest nawilżona. Dzięki tej warstewce używałabym go nawet zimą.
Skin Renewal w/ Akai Berry czeka na opinię
Victorious czeka na opinię

2009/11/14

Zmy... odpoczywanie

To jak nowy etap w życiu - koniec zmywania. Od dziecka wszyscy wiedzieli, że nienawidzę zmywania naczyń. Już w podstawówce opowiadałam, że męża znajdę bogatego i kupi mi zmywarkę. No i dziś pierwszy dzień bez zmywania naczyń. Zmywarka zamieszkała z nami już miesiąc temu, ale jej instalacja wydawała się być murem nie do przeskoczenia. Wczoraj optymistycznie zabraliśmy się do instalacji, a raczej przebudowy starych mebli kuchennych. Jak wiadomo wszystko łatwiej budować od początku niż przebudowywać, ale jak trzeba to trzeba. Największe problemy, które widziałam zanim wzięliśmy się do pracy okazały się być błahe, a naprawdę duże problemy ujawniły się dopiero podczas pracy. Tak czy inaczej - dzisiaj nasza zmywarka wykonała dziewiczą pracę za nas :D No z tej okazji to paznokcie trzeba było sobie zrobić na pewno :)

2009/11/12

Freya Arabella


W mojej szufladzie z zaskoczenia pojawiła się Freya Arabella. To moje drugie podejście do Arabelli. Początkowo miałam ją w kolorze Peony Pink w rozmiarze 28E, co wynikało z legendy o wielko- miseczkowości i rozciągliwości oraz z mojego przekonania o noszeniu rozmiaru 30DD. Koniec końców tamta była za mała. Obecna Arabelka jest w kolorze Sortbet, czyli pomarańczowo-brzoskwiniowo-różowym z pomarańczowymi kokardkami. Ciepła kolorystyka i bardzo ciekawe zestawienie. Pojawiła się niespodziewanie, bo zupełnie przypadkiem wypatrzyłam ją na Allegro w bardzo korzystnej cenie - wstyd było nie kupić ;) Tym samym rozmiar to mój standardowy rozmiar 30E i staniczek leży wspaniale. Pięknie zaokrągla biust, nosi się bardzo wygodnie i jest małozabudowany, poza szerokimi ramiączkami nie ma czego chcieć więcej. Wykonany jest w całości z przejrzystej, choć bardzo mocnej siateczki. Dodatkowo jest ona miła dla delikatnej skóry i nie powoduje żadnych otarć. Co do ścisłości to nie będzie nowością jak napiszę że ścisły ten stanik nie jest, ale taki piękny ;)

Orzechowe serduszka

Z okazji Dnia Niepodległości i dnia w całości spędzonego w domu upiekłam ciastka. Nasze dzisiejsze ciastka to sporych rozmiarów drożdżówki, więc po jednej ma się dosyć. Z powodu nadmiaru orzechów włoskich pochodzących z działki w Krzczonowie i z powodu tego uroczego przepisu powstały orzechowe serduszka. Przepis, jak moje wszystkie wypiekowe przepisy pochodzi zbloga Doroty. Musiałam dokonać pewnych modyfikacji z powodu zamkniętych sklepów i braków w mojej lodówce i spiżarce. Tym samym za miast masła poszedł Masmix, a zamiast śmietany kremówki, zwykła śmietana 18%. Cukier brązowy jak zawsze zastąpiłam cukrem białym. No i drożdże, użyłam suchych, miałam opakowanie 8g, nie 7g jak w przepisie i część tego opakowania, nie mam pojęcia jaka niestety wylądowała na podłodze. Więc drożdży było mniej więcej tyle samo, z naciskiem na mniej więcej. :D Bułeczki się udały i jeszcze zostały 4 sztuki :)

Everyday Minerals Waffle Cone

Dzisiaj króciutko o tym jak może różnić się kolor kosmetyku nazwanego przez producenta tak samo przy różnych formułach. Trzeba o tym pamiętać wybierając podkład jeśli jedna formuła jest bardziej a inna mniej kryjąca ale też jeśli róż-bronzer jest w wersji sypkiej i prasowanej. Na zdjęciu Waffle Cone z kolekcji Everyday Minerals z tych dwu wersji.

2009/10/30

LaurEss

LaurEss to kolejna mineralna marka. Tym razem wpadłam po uszy. Zaczęłam jak zawsze od podkładów. Próbki tej firmy są stosunkowo drogie jak na mikro objętość, ale chociaż w słoiczkach. W pierwszej kolejności zamówiłam odcienie Golden i Fawn i nie byłam zadowolona w teście paskowym, ale spróbowałam jednego i drugiego na całą twarz w jasności Radiant i okazało się że jest wspaniale. Co więcej użyłam radiant fawn na EGM Soft Focus, wykańczając ponownie tym samym i makijaż bez zarzutu wytrzymał do wieczora, bez żadnej poprawki i nawet się nie błyszczał. Dodatkowa promocja przepełniła czarę. Zamówiłam pełne opakowanie Radiant Fawn (pełne u nich to 10g). Co do opakowania tzw "Big'a" to szkoda że nie ma zamknięcia do sitka i że dziurki w sitku są takie ogromne, no ale nie można mieć wszystkiego.
A teraz trochę zdjęć tego co z LaurEss mam w domu:










2009/10/29

Panache Cleo George


Zapowiadany już kiedyś George, jako "coś zielonego" pojawia się dzisiaj w pełnej krasie. Od jakiegoś czasu mieszka z powodzeniem w mojej szufladzie wprowadzając zieleń :). George tak naprawdę jest miętowy, tak jak napisała o nim Kasica na Stanikomanii. Tam też znajdziecie na pewno dokładniejszy opis tego stanika. George jest co prawda w drobne groszki, czego raczej nie lubię (w ogóle żadnych drobnych, łączkopodobnych deseni), ale w Georgu mnie to nie razi. Górna część miseczek wykończona jest naprawdę piękną koronką. Detale Cleo znalazło dla Georga również nietuzinkowe - rozetki oddabiają kokardkę między miseczkami i ramiączka. Kokardek jest więcej. Ta między miseczkami jest większa niż przeciętne, ale z cienkiej wstążeczki. Dodatkowe 2 kokardki pojawiły się po bokach, między miseczką a boczkiem. Obwód Georga jest przyjemnie ścisły, ramiączka szczęśliwie regulowane na całej długości i nie za szerokie :).



Co do miseczek tu miałam problem, bo i Kasica i sporo osób w Internecie pisze o małomiseczkowości Georga, stąd początkowo zamówiłam rozmiar 30F, ale okazał się za duży. Ostatecznie stanęło na moim standardowym 30E, które w Georgu jest na styk, więc można mówić że jest ćwierć do pół rozmaru mniejszy, ale nie więcej. No i to co najprzyjemniejsze w Georgu - kształt. Nadaje tak piękny zaokrąglony kształt biustu że zakochałam się na zabój. Cleo na pewno będzie chętnie zamawianą przeze mnie linią, choć na razie kolory mnie nie zachęcają. Szukam brązu, a Cleo jakoś skupia się na jasnych prawie pastelowych odcieniach nawet w kolekcji jesienno-zimowej.

2009/10/20

Biały storczyk


Końcem września zamieszkał z nami nowy storczyk i to zamieszkał z nami dosyć blisko, bo w sypialni. Ma piękne 3 pędy kwiatowe, niestety wszystkie pączki już w sklepie były rozkwitnięte, więc jedyne co nas czeka i już się zaczęło to utrata kwiatów, ale jak na razie jest piękny. Od razu dostał kremową osłonkę, bo storczyk fioletowy czekał na nią ponad rok ;) No i może fioletowy kolega teraz odwdzięczy się kwiatami, na razie odwdzięczył się liściem i tak jestem dumna :)
Mam też trochę wątpliwości czy biały nie ma zbyt mało światła w sypialni i to ustawiony na przeciwnej ścianie niż okno, ale... zobaczymy.

2009/10/19

Meow

Najbardziej kocie minerały :D, albo konkurs, sprawdź jaką rasą kota jesteś ;)
Najpierw żeby nie być gołosłownym cztery rasy kotów, których odcienie podkładów poniżej. No i cały czas myślę że powinnam jednak robić swache na skórze, sama takie wolę oglądać. Postaram się nadrobić i w tym poście.Ok lewej: Korat, Bengal, Ocicat i Siamese.

Cóż napisać więcej. Odnalazłam swój odcień w Koracie 2, czyli powinnam widzieć się w kolorystyce tego czarnego kotka :) Dla firmy ogrome brawa za pomysł, chwyta nawet mnie, a zupełnie fanką kocią nie jestem.



Podkłady w obu formułach mają jakby błyszczące drobinki, ale na skórze nie widać ich w ogóle. Z powodu dobrania koloru wypróbowałam tylko formułę PP i powiedziałabym że wykończenie makijażu daje matowe, choć nie płaskie. Krycie przyzwoite, choć mi na kryciu bardzo nie zależy.


Cień jest matową, głęboką, butelkową zielenią, czekam na okazję by połączyć go z szafirem :)

2009/10/14

Atak zimy


Tak, tak, nie inaczej. Jest 14. października a zimę w Zakopanem mamy na całego. Odgarnianie śniegu żeby wyjechać z garażu, temperatura w domu poniżej 18 stopni, zjeżdżający śnieg z dachu i inne atrakcje. Zaczęło się wczoraj i pada śnieg nieustająco. Temperatura z +10 spadła poniżej 0.
Wczoraj po powrocie z Krakowa zbierałam kwiaty w skrzynkach z balkonu i pospiesznie osłaniałam azalię w ogródku. Dziś wszystko jest juz przykryte blisko 20 cm śniegu. Narty z powodzeniem można smarować, a kurtki zimowe, kozaki, czapki i rękawiczki należy wyciągnąć i... byle do maja ;)

2009/10/08

Lepel Carmel


Czarny karmel :) został przeze mnie upolowany na Ebayu za śmieszną kwotę 5.5 Ł. Jest codziennym stanikiem z lekko przejrzystej siateczki. Ozdobionym czarnym haftem w górnej części miseczek oraz białymi wykończeniami na ramiączkach, przy brzegu miseczek i na boczkach stanika. Obwód niestety nie należy do ciasnych, ale przynajmniej miseczki są standardowe. Największym minusem tego stanika są ramiączka, po pierwsze są strasznie długie, od razu sięgnęłam po nożyczki, a po drugie regulowana tylna część ramiączek pokryta jest mocno gufrowaną tkaniną, która mocno drapie. Poza tym, gdyby stanik był z delikatniejszych tkanin, albo chociaż regulowane ramiączka miał z najzwyklejszej gumy byłby znacznie wygodniejszy.